Weźmy na początek taką Arielkę.
Jednak to wcale nie jest aż takie złe. Bo Kopciuszek to chyba musiał być pijany jak podejmował decyzję o swoim życzeniu.
Nasza bohaterka nie miała łatwego życia. Ukochana mama umarła, ojciec też. Za to została macocha ze swoimi dwoma córeczkami do których najbardziej pasuje określenie "miś ( w tym przypadku dziewczyna) o bardzo małym rozumku". Kopciuszek harował dzień i noc aby zaspokoić pragnienia trzech wielmożnych dam. Moim zdaniem dziewczyna powinna chyba pragnąć przede wszystkim spokoju i wolności. Jak się okazało te rzeczy wcale nie są do szczęścia potrzebne. Przyszła księżniczka postanowiła być bardziej oryginalna i kiedy zjawiła się dobra wróżka (bo przecież bal to sprawa życia i śmierci) ona zażyczyła sobie kiecki, butków i karety. Oczywiście nawet w bajkach nie ma nic za darmo. A jak za darmo to z ograniczeniem czasowym. I tak też było w tym przypadku. Bo przecież to nic ,że czasem będziesz sobie tańczyć a tu nagle falbanki znikną a w zamian pojawi się stara poplamiona sukienka. Jak to mówią "jest ryzyko jest zabawa". Nic dodać nic ująć. I ja się pytam gdzie tu jest logika?!
Najnormalniejszym życzeniem i takim najbardziej urzekającym było marzenie Tiany.
Kochała swojego ojca od którego uczyła się gotowania i z którym w przyszłości chciała założyć restaurację. Po jego śmierci dalej dążyła do ich wspólnego celu zachowując przy tym pamięć o nim. Jednak chyba nie było to na tyle piękne i urocze żeby jakaś wróżka sfrunęła z nieba tak jak było w przypadku innych księżniczek i ułatwiła jej to zadanie. I gdzie tu sprawiedliwość?!
PODSUMOWUJĄC
Zdaję mi się ,że księżniczki Disneya nagle wymyślają sobie jakieś życzenie które zazwyczaj nie jest ani przemyślanie ani warte spełnienia ale i tak nagle cały wszechświat robi wszystko żeby ono im się spełniło. Nieważne czy to syrena czy panna która tylko marzy by się wyszaleć na balu. Disney pokazuje ,że im mniejsze marzenia tym większa nagroda bo przecież koniec końców taki kopciuszek nie tylko poszedł na ten wymarzony bal ale też przy okazji "złowił" męża. A wystarczyło tylko zgubić buta...
W komentarzu napiszcie mi jak podobał wam się wpis i jakie wy macie zdanie na ten temat a także dajcie mi swoje propozycje na kolejny wpis.
Dziękuję ślicznie za przeczytanie i do zobaczenia następnym razem.
Paaa :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz