Hej, hej!
Dzisiaj druga część recenzji książki "Sekret Milly" autorstwa Penelope Bush, w której bardziej zagłębię się w fabułę. Jeżeli jeszcze nie czytałeś lub nie czytałaś tej książki to kliknij TUTAJ a jeżeli czytałeś lub nie masz nic przeciwko spoilerom to zapraszam na dalszą część posta.
Zacznę może od Milly i jej siostry Lilly. Na początku starałam się ją zrozumieć. Lilly próbowała się wywyższać przez co Milly ciągle dorastała w jej cieniu. Kiedy czytałam jej wspomnienia to naprawdę było dużo opisów w których Lilly była niemiła w stosunku do siostry. Jednak mimo wszystko lubiłam ją i wiedziałam ,że kocha Milly. Myślałam ,że Lilly zrobiła siostrze coś złego przez co się pokłóciły.
Jeśli chodzi o sam incydent to poprzez wskazówki które Milly zostawiała po sobie w książce próbowałam zgadnąć czy on mógł być. Niebieska bluza, wina Lilly, pogorszone kontakty z siostrą. Szczerze mówiąc spodziewałam się jakiejś bójki, strasznej kłótni albo pijackiej imprezy. Dopiero kiedy tak naprawdę wszystko się wyjaśnia zrozumiałam jak genialna jest autorka. Wtedy zrozumiałam ,że Milly jest tak naprawdę smutną bohaterką i tak bardzo kochała swoją siostrę ,że nie mogła się z nią rozstać nawet po jej śmierci.
Kolejne rozdziały uważam za fenomenalne. Te późniejsze wydarzenia na przykład to jak mama Milly trafiła do szpitala potem ta ich rozmowa... Tak mocno mnie poruszyło. Płakałam jak dziecko :D
I w sumie ta książka mogłaby być taką jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek przeczytałam ale.. No właśnie. Wtedy doszłam do 21 rozdziału.
Błagam, pocałunek deszczu?! Taki tandetny i pospolity numer może przejść tylko w tanim romansidle bądź w pamiętniku. Albo przynajmniej rozdział 20 i 21 mogłyby być zamienione miejscami. Dla mnie ta książka powinna się zakończyć słowami :
" Wiem, że to nie jest łatwe, bo Lily zawsze
będzie ze mną. Ale wiem też, że im starsza będę, tym bardziej będę się
od niej oddalać. Ona zawsze będzie miała czternaście lat."
Na dzisiaj to już wszystko.
Trzymajcie się kochani
Pa pa :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz